Agata i Patryk – reportaż i sesja

Musieli znaleźć się ponad 1000 km od swoich domów, aby się spotkać. Wyjechali w poszukiwaniu pracy, a znaleźli miłość (no no, pracę też znaleźli). Agata i Patryk poznali się w Anglii. Tam mieszkają, choć obiecują, że już wkrótce wrócą do Polski na stałe.

Odległość dzieląca ich od Ojczyzny sprawiła, że wszystkie formalności załatwialiśmy prze internet. Agatę i Patryka zobaczyłem po raz pierwszy w dniu ślubu podczas przygotowań w mieszkaniu rodzinnym Agaty. Zaskoczył mnie spokój, jaki panował w domu. Choć było tam sporo osób bliskich Młodej Parze, to każdy wiedział, co ma robić – obyło się bez zbędnego krzątania i wzajemnego poganiania (jakże częstych w dniu ślubu). Wkrótce okazało się, że to Agata najbardziej emanuje spokojem, którym siłą rzeczy zarażała innych.

Uroczystość ślubna odbyła się w kościele położonym nieopodal miejsca przygotowań. Agatę do ołtarza prowadził Tata. Lubię ten zwyczaj, to musi być duże przeżycie dla Ojca! Ale to, co lubię najbardziej podczas ślubu, to radość, jaka przepełnia Młodą Parę. W przypadku Agaty i Patryka była ona doskonale widoczna.

Na salę weselną dotarłem kilkanaście minut przed Nowożeńcami (na marginesie zaznaczę, że zawsze proszę kierowcę, żeby się nie spieszył – niech Goście i fotograf dotrą na wesele na czas). Dzięki temu mogłem docenić to, jak Agata i Patryk zadbali o każdy szczegół w wystroju Sali.

Zadbali też o to, żeby zdjęcia nabrały dodatkowego uroku – mam tu na myśli oprawę pierwszego tańca. Taniec w chmurach nie tylko jest atrakcją dla Gości, ale też po prostu pięknie wygląda na zdjęciach.

Na sesję plenerową umówiliśmy się na poniedziałek, zaraz po ślubie. Przyznam, że dla mnie to sytuacja idealna – emocje związane ze ślubem są jeszcze tak silne, że po prostu wymalowane na twarzach Nowożeńców. Wspomnienie wydarzeń minionej soboty wywoływało uśmiech na twarzy Agaty i Patryka, a przytulaniu i uściskom nie było końca.

Zobaczcie sami.